-Głupi zamek-warczę, gdy lekko już wstawiona nie mogę trafić kluczem do zamka swoich głównych drzwi. W końcu po paru przekleństwach i mocnych szarpnięciach wchodzę do środka. Zamykam za sobą drzwi z hukiem i wcale nie obchodzi mnie to, że jest już późno w nocy. Staję przed lustrem i spoglądam w swoje odbicie. Jedyne co jestem w stanie wypowiedzieć to odraza. Odraza do osoby którą widzę po przeciwnej stronie. Zniszczyłeś mnie, zniszczyłeś po raz kolejny i wiem, że nie sposób będzie mi się już podnieść, bo za każdym razem będę zniżana do tego samego poziomu, znów będę tą rozmazaną, zapłakaną, ciemnowłosą Paulą. Tą Paulą, która kochała, a gdy miłość odezwała się po raz kolejny została zraniona jeszcze bardziej.
Przykładam dłoń do policzka, by po chwili odbiły się na niej łzy wraz z resztkami pięknego makijażu dzisiejszego wieczoru. Ten wieczór nie tak miał wyglądać, Miałam być silna i szczęśliwa, a jedyne co mi zostało to byle jaka wódka.
Twoje słowa: "Musiałem to zrobić, ostatni raz" odbijają się echem po mojej głowie od chwili gdy tylko je usłyszałam. Odbijają się na przemian z twoim śmiechem, szeptem i zapewnieniami o twojej miłości jaką mnie darzyłeś. Dalej nie wierzę w to, że nie zobaczę cię już nigdy więcej, że cię nie usłyszę, że nasze wargi już nigdy się nie spotkają. Żałuję, że już nigdy nie będę ci mogła powiedzieć jak bardzo cię kocham i jak bardzo chcę spędzić z tobą resztę swojego życia, ale przecież nie mamy żadnej szansy. To nie nam pisana była miłość do samego końca,
to nie my dwoje mieliśmy tworzyć coś wspaniałego i pięknego, to nie my mieliśmy być ciągle przykładem idealnej miłości, idealnej pary, którą tworzyliśmy do ostatniego dnia naszej rajskiej przygody. Za wszelką cenę nie chcieliśmy zrobić z tego szczeniackiego związku, chcieliśmy stworzyć coś wartościowego, chcieliśmy być dwójką osób połączoną w jedność, wspierającą się zawsze, niezależnie od sytuacji. Gdy jedno płakało, to płakało drugie, a gdy się cieszyliśmy to zawsze razem, lecz nie udało nam się utrzymać do końca. A może utrzymaliśmy to do końca? Jeśli tak to ten pieprzony koniec musiał być naprawdę szybki. Kochaliśmy się bez pośpiechu, a przecież tylko najszybsza miłość tak kocha. Nie wiem, nie mam już pojęcia. Jedyne co wiem, to to, że uzależniłam się od ciebie, a ty zakończyłeś to wszystko definitywnie. Dałeś mi do zrozumienia, że nie ma naszej wspólnej przyszłości. Kolejny raz udowodniłeś mi jak bardzo nasz album jest pusty. Bo tworzyliśmy go jako jedność, a teraz jesteśmy dwoma oddzielnymi osobami, z których przynajmniej jedna jest w całości pusta od środka. I ta właśnie osoba stoi zapłakana przed lustrem.
Zamykam oczy i jeszcze raz odtwarzam dzisiejszy ostatni pocałunek. Nie będzie ich więcej, zostajesz w Bełchatowie, lecz chciałeś mi tymi słowami przekazać, że w twoim życiu już nie ma dla mnie miejsca.
Wiodę palcami po swoim policzku i kolejny raz zbieram łzy, lecz na darmo. Sukienka już w całości nimi przesiąkła. Chwilę później szpilki i mój wieczorowy strój ląduje w kącie korytarza, a ja w samej bieliźnie znajduję dla siebie miejsce pod kocem na kanapie. Wyłączam telefon, który nie daje za wygraną, co chwilę pojawia się na nim Kłosowa twarz, twarz świadka tego całego cyrku. Nie obchodzą mnie miliardy smsów od niego, nie obchodzi mnie, jak wielki dostanę od niego opieprz, po prostu muszę być sama. Szczególną uwagę przykuwa wiadomość od Oli:
Karol pobił za ciebie tego idiotę. Ma podbite oko i rozpieprzony nos. Nie musisz dziękować, kochanie, to był nasz obowiązek.
Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru otwieram butelkę dość mocnego alkoholu i wlewam go sobie wprost do gardła. Piecze tak okropnie, że mam ochotę zwinąć się w kłębek i krzyczeć z bólu, ale jeszcze gorszym bólem okazujesz się ty. Kiedyś byłeś dla mnie szczęściem, nigdy nie pomyślałabym, że mogę aż tak bardzo cierpieć z twojego powodu, być może dlatego, że myślałam, że zawsze przy mnie będziesz, ale ja okazałam głupia. Zachowałam się tak, jakbym nie posiadała oczu i nie miała pojęcia co to życie. Pokochałam cię całą sobą, byłeś moim życiem, a teraz cię nie ma i nie ma mnie. Zbyt bardzo się uzależniłam, żebym mogła normalnie funkcjonować, zbyt wiele emocji ujawniałam, ale ponoć to właśnie we mnie kochałeś. Kochałeś, czas przeszły.
Kochałeś mieć mnie w swoich ramionach, kochałeś, gdy czułam się przy tobie bezpieczna. Kochałeś wywoływać mój uśmiech. Kochałeś mnie całą, ale w pewnym momencie przestałeś. Mój problem polega na tym, że ja nie przestałam cię kochać, co jest rzeczą tak oczywistą jak to, że po zimnie następuje wiosna.
Dopiero teraz dociera do mnie, że Karol cię pobił. Jeszcze tego mi brakowało, żebym różniła przyjaciół. Poznaliśmy się przez Karola, pamiętasz? Jedna wielka impreza urodzinowa, nawet pomagałeś nam w przygotowaniach. Ty byłeś kolegą z obecnej drużyny, a ja byłam jego przyjaciółką, którą do tej pory traktuje jak siostrę. Karol nigdy nie chciał by ktokolwiek mnie skrzywdził, więc jego czyn wobec ciebie wcale mnie nie zdziwił. Lecz wróćmy do naszego pierwszego spotkania, obserwowałam cię kątem oka, przez całe przyjęcie, a ty czasami spoglądałeś na mnie i posyłałeś mi ciepłe uśmiechy. Ile mieliśmy wtedy lat? Zaledwie po dwadzieścia. Pamiętam każdą kolejną randkę, a w szczególności naszą pierwszą, kiedy to zabrałeś mnie do lasu na spacer i tam całowaliśmy się po raz pierwszy. Wracałam cała zawstydzona niepewnie trzymając twoją dłoń, długo się potem nie odzywaliśmy, lecz z czasem to uległo zmianie. Kolejne spotkania, spacery, rozmowy spowodowały, że stałeś się moim niebem, moim aniołem i moją drogą. Pamiętam, każdą chwilę z naszego życia. Każdy nasz dzień i każdą naszą noc. Ja naprawdę to wszystko pamiętam i już nie zapomnę.
Byłeś moją jedyną i największą miłością. I wcale nie dziwi mnie moje zachowanie.
Nie dziwię się, że palę teraz piątego z rzędu papierosa, którego tak bardzo nienawidzę.
Nie dziwi mnie to i nie obchodzi, że niszczę swoje zdrowie, bo i tak jestem już wykończona i pusta od wewnątrz. Nie dziwi mnie to, że powoli przestaję żyć. Nie dziwi mnie także, przeraźliwy ból głowy, spowodowany wszystkim co dziś zażywałam z tobą na czele.
Szybko wstaję i natychmiast tracę równowagę. Upadam na plecy, a cały pokój kręci się wokół mnie. Śmieję się pod nosem, bo muszę być w naprawdę okropnym stanie. W końcu prawie cała paczka fajek i dość spora ilość wódki robi swoje. Powoli siadam i wstaję. Wędruję do łazienki, gdzie po raz kolejny upadam. Tak samo wstaję i przemywam swoją twarz, spoglądam w lusterko i czuję odrazę. Widzę cię nawet w samej sobie. Odszukuję album i siadam wraz z nim i nożyczkami na sosnowej podłodze w salonie. Wyrywam po kolei kartki i nie patrząc na nie rozcinam i rozrywam je w drobne kawałeczki raniąc przy tym swoje dłonie. Skoro ty mogłeś zniszczyć mnie, to ja dokończę to dzieło i zniszczę nas. Dopiero teraz rozumiem sens twojej wypowiedzi.
Ten album jest pusty tak jak ja bez ciebie. Te zdjęcia od początku nie miały żadnej wartości, bo wiedziały jaki będzie ich koniec, tak samo jak ja nie mam żadnej wartości. Moje uczucia w ogóle dla ciebie się nie liczyły, bo najlepiej było być skurwysynem i zabić mnie wewnętrznie po raz kolejny. Otwieram okno i wyrzucam wszystkie śmieci, wyrzucam całe nasze życie, wyrzucam siebie i wyrzucam nas. Bo oczywistością jest, że łatwiej będzie mi to zrobić fizycznie niż psychicznie.
Psychicznie jest to niemożliwe.
***
Witam was wszystkie i na wstępie powiem, że jest to rozdział z dedykacją.
Chciałabym go oddać mojej kochanej Dai, ze względu na jej święto (imieniny).
Kochana, życzę ci wszystkiego co najlepsze, zdrówka, pomyślności, powodzenia w szkole, żebyś mi przeżyła w szkole te 4 biologie jednego dnia i nigdy, przenigdy się nie poddawała.
Żeby twoje marzenia się spełniały, żeby wokół ciebie było dużo siatkówki i żebyś zawsze się uśmiechała, bo uśmiech, czyn i słowo, to najwspanialsze rzeczy jakie możemy dać drugiej osobie.
Wszystkiego naj Daju :*
A co do rozdziału?
Ma on dla mnie naprawdę duże znaczenie, ze względów osobistych.
Ocenę zostawiam Wam, moje drogie.
Miłego czytania i do następnego.
Vein.
<3
OdpowiedzUsuńKarolu złoty tyś zawsze na miejscu! I pokłony Ci z to!
UsuńTak strasznie mi szkoda Pauli. Ona tak strasznie cierpi a on pocałował ją, bo musiał ostatni raz. Kurwa, a pomyśleć o jej uczuciach już nie łaska??! Jak dobrze, że Paula ma takich cudownych przyjaciół!
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ! <3
Oh... Mam ochotę usiąść, trzymać Paulę w ramionach i głaskać po włosach, by nie płakała więcej. To jest niesamowite, jak bezmyślnymi czynami możemy zranić i zniszczyć drugiego człowieka...
OdpowiedzUsuńWiesz, że dla mnie zawsze będziesz najlepsza, prawda?
Ściskam. ♥
Aż chce się napisać: "dzisiejszy rozdział sponsoruje Karol, najlepszy, najcudowniejszy, najukochańszy, naj naj naj przyjaciel pod słońcem". Jak mi takiego załatwisz, to będę cię wielbić do końca życia.
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału: trochę współczuję Pauli. Trochę. Bo powinna wziąć się w garść, powinna wylać cały alkohol, powinna zadzwonić do Karola (if u kno what i mean) i wypłakać się jemu. Najważniejsze to, żeby nie była sama. Bo bycie samym ssie. Wiem coś o tym.
Czekam na następny <3
Całuję:*
Gabi
Kretyn, cholerny kretyn! Brak mi epitetów by określić faceta, który powtórnie rozbudza w kobiecie nadzieję, a potem powtórnie ją niszczy. Wcale nie dziwię się, że Karol dał mu w twarz, zdecydowanie mu się to należało. Może to zadziałał na niego orzeźwiająco. A Pauli mi tak cholernie szkoda, że sobie nie wyobrażasz. Ona nie powinna tak cierpieć. Nie zasłużyła sobie na to niczym, on nie jest wart jej łez i bólu. Po prostu zakochała się w kompletnie nieodpowiedzialnym palancie i tyle. Mimo to, wierzę, że jej się uda wyjść z tego psychicznego dołka. Karol na pewno jej nie zostawi, nie teraz.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Aż ciężko się czyta tego typu rozdziały... Nie mogę pogodzić się z faktem, że Paula tak cholernie cierpi przez tego idiotę, no nie mogę. Na szczęście na posterunku stał Karol, jak zawsze w sumie...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam z całego serca za tanie opóźnienia :)
OdpowiedzUsuńKurcze, sama nie wiem, co teraz powiedzieć, bo takie rozdziały przepełnione emocjami czy przeżyciami, nie ważne, autora są najcięższe do czytania, bo najczęściej wymuszają smutek, a niekiedy i łzy.
Przyjaciel, którym dla Pauli jest niewątpliwie Karol, to najlepsza rzecz, najlepsza więź, jaka mogła ją spotkać w przeszłości. Myślę jednak, że skoro Paula nadal kocha, to obicie Mu mordy przez Karola boli ją jeszcze bardziej :(
Kurcze, chciałabym, żeby tak historia skończyła się jednak pozytywnie :)
Całuję :*