Stoję w przedpokoju i dalej nie wierzę, że osoba spoglądająca na mnie z lustra to właściwie ja.
Delikatny makijaż, czarna sukienka odsłaniająca o wiele za dużo niż powinna, niebotycznie wysokie szpilki i delikatnie rozpuszczone włosy. Nie czuję się wygodnie, nie czuję się ładnie. Czuję się po prostu sztucznie i wiem, że tak będzie przez cały wieczór. Nieszczere uśmiechy, nieszczere słowa. Tak naprawdę jedyne osoby na które mogę dziś liczyć to stojąca w progu i wpatrująca się we mnie Ola oraz przytulający ją Karol.
Chwytam leżącą w pobliżu gumkę do włosów i zbieram swoje brązowe włosy.
-Co ty robisz?-pyta się Karol.-Zostaw je, Wreszcie wyglądasz jak dawniej-mówi, a ja parskam śmiechem. No tak, jak zwykle uparty pan Kłos, dlatego unikając kłótni odkładam brązową gumkę.
-Nie! Ja nigdzie nie idę.-odzywam się i staram się wejść do salonu, ale przytrzymuje mnie blondynka.
-Idziemy w drugą stronę, do drzwi-uśmiecha się łagodnie, po czym wyprowadza z mieszkania.
-Jesteście okropni-informuję ich.-Przecież dobrze wiecie, że on tam będzie-na samą myśl o tobie robi mi się nie dobrze, ale nie ma co się łudzić podsumowanie sportowego roku w Bełchatowie, to nie przelewki. Wiesz... chcę ci powiedzieć tylko jedną, ważną rzez. Już nie zabijasz mnie tak jak jeszcze nie dawno. Podniosłam się, posklejałam się, może nie do końca dokładnie, ale czy ktoś jest w stanie skleić najmniejsze elementy w jedną idealną całość? Otóż nikt. Poskładałam swoje serce, lecz dalej wiem, że należy ono do ciebie, mimo, że nawet tego nie odczuwasz.
-Paula, ja wiem, że on tam będzie. Wiem, że ci ciężko i rozumiem to, ale musisz pokazać, że jesteś silną kobietą, że żaden idiota taki jak on nie jest w stanie cię złamać. I nie mów, że nie jest idiotą, bo jest największym baranem na świecie, kochanie-mówi mi Ola, jakby czytała w moich myślach.
-Nie obchodzi mnie on-kłamię.-Nie złamał mnie całej i jest mi naprawdę obojętne, że tam będzie, bo będę traktować go jak puste powietrze. On potraktował mnie tak, jakbym nie miała znaczenia, więc dlaczego ja mam tego nie zrobić?-pytam, nie zdając sobie sprawy jak bardzo przeczę sama sobie. Jedno wymowne spojrzenie Karola powoduje, że się zamykam i w milczeniu idę do auta, W końcu on zna mnie najlepiej, nie wiem czy nie lepiej niż ja sama. Mogłabym się nawet założyć z kimkolwiek, że wie o czym myślę.
Dojeżdżamy do Miejskiego Centrum Kultury i przyklejam na twarz sztuczny uśmiech, który będzie towarzyszył mi przez cały wieczór. Wysiadam z samochodu i wcale nie czuję się taka duża jak w domu, Państwo Kłos, bo chyba tak mogę ich nazywać łapią się za ręce, a ja spaceruje obok nich zostawiając za sobą cichy odgłos wysokich obcasów. Spoglądam w prawo i widzę tam prawie całą siatkarską drużynę, a przede wszystkim ciebie. Obserwujesz mnie, lecz chwilę później przerzucasz swój wzrok w inną stronę. Robię to samo, przecież muszę być silna. Nie wyprowadzisz mnie z równowagi już na samym początku.
Nagle chwytają mnie czyjeś ogromne łapy i momentalnie pojawia się przede mną Pan Wlazły z Panem Wlazłym Juniorem.
-Cześć Arek-mówię i przybijam z nim naszą charakterystyczną piątkę-Gratulacje Mistrzu-przytulam Mariusza, na co odpowiada śmiechem i gratuluje mi trzeciego miejsca. Chyba nie ma bardziej pozytywnej rodziny w Bełchatowie niż ta.
-Czego nie było się na finale?-pyta chłopiec nie ukrywając smutku.
-Miałam dużo zajęć- odpowiadam kucając i uśmiechając się.-Ale nie martw się, wszystko nadrobiłam powtórką w telewizji.
-Następnym razem widzimy się na meczu-zaczyna się śmiać i biegać po całym placu parkingowym. Opuszczam moje towarzystwo i wędruję do środka. Moim celem jest najszybsze znalezienie swojego miejsca, ale to nie okazuje się wcale takie proste, bo jeszcze przed wejściem na salę dopada mnie Zatorski. Muszę mieć takie cholerne szczęście do siatkarzy?
-Paula!-krzyczy i przytula mnie do siebie.
-Paweł!-odpowiadam z tym samym entuzjazmem-Gratulacje, słyszałam o odejściu.
-I właśnie po to do ciebie podszedłem, chciałem się pożegnać-mówi, po czym jeszcze raz ląduję w jego uścisku i odchodzi. Nie wyobrażam sobie skry bez niego, naprawdę.
Udaję się na swoje miejsce i tam właśnie staram się dożyć początku jak i końca gali. Wszyscy goście wchodzą na salę i zajmują wyznaczone miejsca. Nie wiem czy żałować, czy się cieszyć z tego, że zajmujesz jedno z miejsc przede mną. Przynajmniej wiem, że będę mogła napatrzeć się do woli. Unikam twojego wzroku, gdy się odwracasz, jak dziecko unikające ostrych spojrzeń swoich rodziców gdy nieświadomie coś nabroi, ale przecież ja nie jestem dzieckiem. Mimo wszystko, nie chcę, żeby wyszło na jaw, że chociaż odrobinę mi na tobie zależy.
Wszystko idzie idealnie i zgodnie z planem wszystkich, organizatorów jak i zarówno moim, lecz przychodzi pora by stawić czoła pierwszemu przeciwnikowi. Po wychwalaniu cudownej mistrzowskiej Skry i dokładnym ilustrowaniu cię na scenie, zostaję wywołana, jak najgorszy uczeń w klasie do odpowiedzi. Pewnym krokiem maszeruję na ciemny podest i staję naprzeciwko prowadzącego, jak i zarówno najbardziej wścibskiego dziennikarza w Bełchatowie. Spodziewam się jakiś uwag co do mojego półfinału, jak bardzo są zaskoczeni i zawiedzeni. Wypytywanie i kąśliwe uwagi na temat mojej osoby, lecz nie dzieje się nic, co w moim przypadku jest dobre, bo nie wiem czy byłabym w stanie bronić się przed jakimikolwiek atakami. Odbieram nagrodę z rąk burmistrza i wędruje z uśmiechem na ustach na swoje miejsce.
Gala powoli dobiega końca, a ja staram znaleźć się jak najbliżej auta. Pochłonięta rozmową z Olą dotyczącą każdej dzisiejszej kreacji, nie zauważam nawet, że ktoś z tyłu krzyczy moje imię. Dopiero po kilkunastym razie do moich uszu dobiega dźwięk twojego głosu. Głosu, którego nie słyszałam od kilku dobrych miesięcy, głosu, który mówi do mnie w każdym śnie, każdej nocy, głosu, który jest dla mnie najwspanialszą muzyką. Powoli się od wracam, a ty do mnie podbiegasz.
-Zostawiłaś torebkę-spoglądasz mi w oczy, lecz po chwili wędrują one na przedmiot trzymany w twoich dłoniach. Podajesz mi ją i końce naszych palców spotykają się na dosłownie ułamek sekundy, lecz to wystarcza, żeby zatęsknić za tymi dłońmi jeszcze raz.
-Dziękuję-odpowiadam i odchodzisz, obserwuję twoją oddalającą się postać. Dokładnie ta sama sylwetka, ta sama fryzura, ten sam sposób chodzenia. Naprawdę się nie zmieniłeś.
Wszystko idzie idealnie i zgodnie z planem wszystkich, organizatorów jak i zarówno moim, lecz przychodzi pora by stawić czoła pierwszemu przeciwnikowi. Po wychwalaniu cudownej mistrzowskiej Skry i dokładnym ilustrowaniu cię na scenie, zostaję wywołana, jak najgorszy uczeń w klasie do odpowiedzi. Pewnym krokiem maszeruję na ciemny podest i staję naprzeciwko prowadzącego, jak i zarówno najbardziej wścibskiego dziennikarza w Bełchatowie. Spodziewam się jakiś uwag co do mojego półfinału, jak bardzo są zaskoczeni i zawiedzeni. Wypytywanie i kąśliwe uwagi na temat mojej osoby, lecz nie dzieje się nic, co w moim przypadku jest dobre, bo nie wiem czy byłabym w stanie bronić się przed jakimikolwiek atakami. Odbieram nagrodę z rąk burmistrza i wędruje z uśmiechem na ustach na swoje miejsce.
Gala powoli dobiega końca, a ja staram znaleźć się jak najbliżej auta. Pochłonięta rozmową z Olą dotyczącą każdej dzisiejszej kreacji, nie zauważam nawet, że ktoś z tyłu krzyczy moje imię. Dopiero po kilkunastym razie do moich uszu dobiega dźwięk twojego głosu. Głosu, którego nie słyszałam od kilku dobrych miesięcy, głosu, który mówi do mnie w każdym śnie, każdej nocy, głosu, który jest dla mnie najwspanialszą muzyką. Powoli się od wracam, a ty do mnie podbiegasz.
-Zostawiłaś torebkę-spoglądasz mi w oczy, lecz po chwili wędrują one na przedmiot trzymany w twoich dłoniach. Podajesz mi ją i końce naszych palców spotykają się na dosłownie ułamek sekundy, lecz to wystarcza, żeby zatęsknić za tymi dłońmi jeszcze raz.
-Dziękuję-odpowiadam i odchodzisz, obserwuję twoją oddalającą się postać. Dokładnie ta sama sylwetka, ta sama fryzura, ten sam sposób chodzenia. Naprawdę się nie zmieniłeś.
Wszystko zaczyna się dziać tak szybko, kiedy się odwracasz. Spoglądasz w moje oczy i nie odrywasz od nich już wcale wzroku. Podbiegasz i chwytasz mnie w swoje ramiona. Jedna ręka oplata moją szyje, a druga wędruje na talię. Delikatnie dotykasz swoimi wargami moje, jakbyś bał się, że zaraz mnie pokruszysz. Delikatnie odchylasz głowę, a mój umysł szaleje. Rozum podpowiada mi, żebym uciekała, żebym nie dała się ranić kolejny raz, a serce każe mi zostać i delektować się tym wszystkim jak najbardziej. Muskasz moje usta po raz drugi, cały czas obserwując moje oczy. Zawsze tak robiłeś, to też się w tobie nie zmieniło. Kładę dłoń na twoim policzku, a ty jeszcze bardziej zachłannie wpijasz się w moje usta. Językiem wodzisz po moim podniebieniu, a twoje ręce delikatnie wodzą wzdłuż mojego kręgosłupa. Nie obchodzi cię to, że obserwuje nas mnóstwo osób, przekazujesz mi wszystko co chcesz. Tęsknotę, ból i przede wszystkim uczucie, ja także nie pozostaję ci dłużna i odpowiadam na to wszystko tym samym. Coraz głębiej wbijam się w ten pocałunek, mimo że na początku byłam okropnie zszokowana. Jednak wszystko ma swój początek i koniec.
Odrywasz się ode mnie i zostawiasz w osłupieniu.
-Musiałem to zrobić, ostatni raz-szepczesz i odchodzisz.
Niemal natychmiast stamtąd uciekam, nie obchodzi mnie co powiedzą lub pomyślą inni. Przecieram mokre policzki i staram powstrzymać się potok łez. Zniszczyłeś mnie kolejny raz, a ja kolejny raz okazałam się tą głupią. Wbiegam do sklepu, aby po chwili wyjść z niego z paczką papierosów i byle jakim alkoholem. Nie byłam wybredna, po prostu wzięłam coś, żeby po raz kolejny świętować swoje połamane serce. Jedno jest pewne, dziś nie zajrzę do tego cholernego albumu.
***
Witam Was wszystkie.
Rozdział bez rewelacji. Miałam do Was naprawdę długą wiadomość, ale liczę, że mi wybaczycie bo zapomniałam co chciałam napisać.
A więc, Paula powoli się godziła, ale postanowiłam znów zamieszać i dalej zostawić w tajemnicy postać bohatera.
Do następnego. Całuję <3
Witam Was wszystkie.
Rozdział bez rewelacji. Miałam do Was naprawdę długą wiadomość, ale liczę, że mi wybaczycie bo zapomniałam co chciałam napisać.
A więc, Paula powoli się godziła, ale postanowiłam znów zamieszać i dalej zostawić w tajemnicy postać bohatera.
Do następnego. Całuję <3
Vein.
jeden
OdpowiedzUsuń...Żołnierze twoich ust
Usuńszminką kreślą nowe rany
bym nie zapomniał już
jaka jesteś zakazana...
(Dlaczego Ty się tak pastwisz nad tą biedną Paulą)
Czego Ty chcesz od rozdziału? Jest tak samo rewelacyjny jak siedem pozostałych.
No i po co on tak bardzo ją rani? Dlaczego? (Btw opis pocałunku, taki długi, a mówiłaś że ci się nie uda) Na cholerę znowu ją całował? Mam nadzie;9ję tylko, że Paula za pomocą Karola i Oli pozbiera się jakoś. Nie wiem co jeszcze napisać, wiesz dobrze, że jestem Twoją fanką szczególnie TEGO OPOWIADANIA FANKĄ NUMER JEDEN. ( i wiesz w jakim jestem stanie emocjonalnym, przepraszam ja nic nie napiszę więcej)
Coś czuję, że to Andrzej. Nie wiem dlaczego, ale tak czuję...
OdpowiedzUsuńTĘSKNIŁAM! Mam nadzieję, że będziesz tu częściej, bo na prawdę uwielbiam jak piszesz. :3 Ale nie rób już tak Pauli, bo z jej kruchego serca już nic nie zostanie. :(
Ściskam, zapraszam do siebie i przesyłam buziaki. :*
ojapierdziele, teraz to namieszałaś. :o
OdpowiedzUsuńJa też czuję, że to Andrzej, ale w sumie... sama nie wiem, to byłoby za proste, powiązanie z Kłosem... może Włodi? Nie wiem, mam nadzieję, że niedługo to nam wyjawisz :D
Złamane serce? Biedna... Oby tym razem lepiej to wszystko zniosła. :(
Jak ja Ci zazdroszczę talentu, nawet sobie tego nie wyobrażasz...
Pozdrawiam! <3
Czemu "ostatni raz"? Nie. Oni mają się całować codziennie i jak najwięcej, rozumiesz? No przecież oni się kochają, matko. Liczę na to, że nasz tajemniczy pan "x", który wcale dla mnie nie jest taki tajemniczy, przyjedzie do Pauli i będą siedzieć razem z tym alkoholem i papierosami. A jak nie... to wiem gdzie mieszkasz. Znaczy nie wiem, ale się dowiem i cię znajdę!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego.
Całuję.
Gabrielle :*
JAK TO BEZ REWELACJI?! NIE JA PRZECIEŻ WGL NIE MIAŁAM ZAWAŁU JAK TO CZYTAŁAM :))) hahahahahahahah Chyba najlepszy rodział! <3 Z niecierpliwośią czekam na następny ;))
OdpowiedzUsuńa tak btw. to też myślę, że to Andrzej :D
Tak jak i moje przedmówczynie podejrzewam Andrzeja, aczkolwiek nie w stu procentach, to może być teoretycznie każdy w końcu. Niepokoją mnie słowa użyte przez ukochanego Pauli, dlaczego ''ostatni raz"? Wyjeżdża? Tym bardziej nie rozumiem dlaczego tym pocałunkiem powtórnie rozbudził w niej to uczucie i wszelkie nadzieje, a potem po prostu odszedł, kolejny raz depcząc to wszystko, co przed chwilą jej ofiarował. Nie dziwię się Pauli, że sięgnęła po alkohol, w takiej sytuacji nie myśli się racjonalnie. Mimo wszystko, żywię cichą nadzieję, że on jednak wróci to na dobre, jeśli nie, to nigdy nie był wart jej miłości i cierpienia jakie zaznała.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Nie no, Andrzej mi tutaj pasuje idealnie, ale nie mam stu procentowej pewności dlatego będę sie wypowiadać ON ;)
OdpowiedzUsuńOkej, w takim razie ON mnie w tym rozdziale rozwalił swoim zachowaniem. Jak mógł jej to zrobić? Kolejny raz sprawić, że będzie rozmyślać, głowić się, co znaczyły jego słowa, gesty. Niby wszystko jest jasne-kocha ją, ale dlaczego ucieka?
"Ostatni raz"? Czyżby wybierał się do zimnej Rosji czy odległej Korei? A może to pożegnanie ma inne podłoże? Nie mam pojęcia, dlatego szybko dodawaj nowy wpis:)