poniedziałek, 29 września 2014

Fotografia szósta.

Kochanie, czy wiesz jak smakuje porażka? Oczywiście, że wiesz. Przecież od początku byliśmy na to narażeni. Dobrze o tym wiedzieliśmy lub tak nam się tylko wydawało. Nikt nie uprzedzał nas, że wszystko będzie miało szczęśliwe zakończenie. Życie jest jak bańka mydlana. Pęka przy jednym uderzeniu.
I tak właśnie pękło mi po raz drugi, gdy piłka z mojej zagrywki trafiła centralnie w siatkę niszcząc moje marzenia, moje cele i po raz kolejny niszcząc mnie.
Jaka jest prawda? Okazałam się zbyt słaba. Sparaliżował mnie strach, nie mogłam wykonać ani jednego kroku w obronie, nie wspominając nawet o ofensywie.
Nagle mój organizm nabiera sił. Z trudem opanowuję złość na samą siebie, gdy podchodzę podać rękę przeciwniczce. Wykonujemy szybki uścisk i kieruję się w stronę szatni. Jeden moment i jedno jej spojrzenie wystarczyło, abym zdała sobie po raz kolejny sprawę z tego jak wielką porażkę właśnie zaliczyłam. Przecież to ja byłam faworytką, to ja byłam znaną, młodą i utalentowaną tenisistką z perspektywami na przyszłość, a teraz dzięki sobie samej staję się nikim.
Potrzebuję pomocy, zawsze byłeś przy mnie w takich chwilach, a teraz nie ma nawet ciebie. Chyba dokładnie pamiętasz jak nie znosiłeś porażek, tak samo swoich jak i moich. Nigdy nie chciałeś się z nimi pogodzić i starałeś się je od nas odepchnąć, lecz wiem, że raniły cię za każdym razem coraz mocniej.
Po drodze zatrzymują mnie dziennikarze. "Zawiodłaś nas wszystkich", "Nie tam miało być" "Okazałaś się kolejną porażką, mimo że każdy w ciebie wierzył"- słyszę i powstrzymuję nerwy. Nic nie odpowiadam tylko mijam ich szerokim łukiem. Wchodzę do szatni z siarczystym przekleństwem na ustach, by chwilę później rzucić rakietą o zimne płytki. Nie trzeba czekać długo by podłoga mogła utulić także mnie. To ona staje się prawie jedynym świadkiem upustu moich emocji. Mogę w nią bić i tłuc ile tylko zechcę, mogę płakać i pozwalać, żeby słone łzy skapywały wprost na nią, tylko dla tego, że właśnie zniszczyłam swoją szansę. Mogę zniszczyć sama siebie, tylko dlatego, że nic mi już nie pozostało. Skupiając się na Tobie gdzieś z tyłu zostawiłam samą siebie i łatwo mi nie będzie się odnaleźć. Zniszczyłeś mnie, a ja zniszczyłam wszystko co mam, oprócz jednej, jedynej rzeczy-przyjaciela.
Tej relacji w żaden sposób nie da się zniszczyć, jest nieprzerywalna. Skąd tak sądzę? Gdyby było inaczej Karol nie siedziałby ze mną w szatni, nie przytulałby mnie i pocieszał jak zawsze. Nie przyszedłby w tak ciężkiej dla mnie sytuacji. Tylko po tym można poznać prawdziwego przyjaciela. On jest zawsze i pomaga się podnieść w nawet najgorszej sytuacji, to on unosi nas swoimi dłońmi powoli do góry, tuż przed najmocniejszym uderzeniem o ziemię.
-Zniszczyłam wszystko-mówię, już od pięciu minut w mokrą koszulkę.-Zawiodłam wszystkich.
-Zawiodłaś tylko i wyłącznie siebie, mam rację?-jego słowa choć bolesne, choć wbijające nóż w plecy powodują, że kolejny raz mu dziękuję i już się nie odzywam. Rozumie wszystko, rozumie mnie i szanuje moje uczucia.-Wiesz, mała nie zawsze wygrywamy. Czasami trzeba najgorzej na świecie upaść by wygrać. Nigdy nie ma nic straconego.
-Karol, naprawdę sądzisz, że nigdy? A teraz? -spoglądam w jego oczy, gdy przeciera kciukami moje mokre policzki i wyczytuję tam troskę i ochronę, którą darzył mnie przez całe nasze życie. Bo przecież to ja byłam jego małą siostrzyczką, a on starszym przyszywanym i kochanym bratem. To z nim łaziłam po drzewach, to z nim uczyłam się jeździć na rowerze, to mnie zabierał na treningi i do mnie przychodził gdy mu nie szło, więc dlaczego mam mu nie zaufać kolejny raz.
-Paula, zawsze możemy się podnieść. Czy nie czeka cię jutro mecz o trzecie miejsce?-przegrałaś złoty i srebrny medal, teraz pokaż, że potrafisz się otrząsnąć-uśmiecha się do mnie, a ja wiem, że to nie koniec jego mądrych tekstów. Bo pan Kłos zawsze obserwował świat i był bardzo mądry.-Wyjdź na kort, zmiażdż przeciwniczkę i udowodnij samej sobie, że potrafisz. Po prostu uporządkuj sobie najważniejszą rzecz jaką posiadasz-serce, gdy ono będzie w stanie działać to uporządkuje całą resztę. Zrób to dla siebie i ewentualnie dla mnie.
-Dziękuję-to tyle co jestem w stanie wypowiedzieć, lecz nie sposób jest wyrazić tego co czuję. I robię to co powiedział mi mój przyjaciel. Wstaję, podnoszę się z ławki, zbieram swoje rzeczy i wychodzę z szatni równo z Karolem. Po drodze mijam złego trenera, lecz lekceważę go i jego krzyki, jak również całą resztę dziennikarzy. Przecież liczę się ja i moje serce, ja i moje serce-powtarzam ciągle w głowie.
Takie nastawienie powoduje, że jestem gotowa stanąć naprzeciw kolejnej tenisistki i właśnie to robię, Jedyne na czym się skupiam to wyrwanie brązu, to jest mój priorytet, teraz to jest moim marzeniem. Ciężko było się pogodzić z utratą mistrzostwa, ale takie jest życie. Jestem skreślona wśród innych, ale w przyszłym sezonie wiem, że muszę liczyć na siebie. Teraz muszę pocieszyć się innym medalem, lecz przed tym czeka mnie jedna z najgorszych walk.
Jednak wszystko idzie po mojej myśli, wszystko obraca się w moją stronę, a ja z tego skorzystam. Dzisiaj nie ma miejsca na błędy, które nie nadchodzą. Dzisiaj cieszę się z szybkiej wygranej i znów czuje te emocje, które gdzieś zgubiłam, znów czuję tą radość z gry, która była połową mojego życia. 
Znów czuję się tą starą, szczęśliwą Paulą, szkoda mi tylko, że ciebie nie ma obok.
Chwilę później następuje dekoracja. Odbieram medal i jestem do dyspozycji mojej rodziny, jak i szczęśliwego Karola.
-Pokazałaś klasę siostrzyczko-przytula mnie niższa blondynka.-Kolejny medal do kolekcji-uśmiecha się i porywa zdobycz z mojej szyi.
-Zapraszamy cię na kolację-informuje mój przyjaciel i odprowadza mnie do pokoju.-Potrafiłaś to zrobić. Wiedziałem, że ci się uda.
-Zrobiłam to dla siebie i ewentualnie dla ciebie-mówię i całuję go w policzek, po czym zaczynamy się śmiać.
-Cudownie widzieć cię znów szczęśliwą, Mała.
Wchodzę do hotelowego pokoju i wyciągam album, przerzucam znajome fotografie i uśmiecham się pod nosem na wspomnienie tamtych chwil, a potem napotykam nowe zdjęcie, gdzie widzę tylko i wyłącznie twoją twarz. Twoją wspaniałą twarz. Zamykam oczy i mam wrażenie, że jesteś tuż obok. Chcę cię dotknąć, lecz rozpływasz się pod wpływem drobnego ruchu dłonią. Zdjęcie to dostałam pocztą w dniu urodzin, kiedy ty nie mogłeś przy mnie być, ponieważ grałeś mecz. Odwracam kartkę i nawet nie czytam życzeń jakie tam piszą, ponieważ znam je na pamięć.
Drę fotografię w drobny mak, bo przecież pora uporządkować swoje serce.
A co potem? Potem płaczę...






***
Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale wena nie sługa. Raz jest, raz jej nie ma.
Liczę na to, że mimo wszystko jesteście i Was nie zawiodłam.
Jeszcze raz przepraszam, a Wam zostawiam fotografię.
Widzimy się chyba niedługo...
Vein.

5 komentarzy:

  1. Och, Karol jest taki cudowny. Dlaczego on jest taki cudowny, no? <3 Każdy chciałby mieć takiego przyjaciela. A Paula powinna przestać rozpamiętywać każdą rzecz związaną z Nim. Mimo wszystko mam nadzieję, że On oprzytomnieje i zrozumie, że to Paula jest tą jedyną i wrócą do siebie. A jeśli nie, to przecież Karol jest takim cudownym przyjacielem :D żartuję oczywiście. Liczę na happy end, bo jak nie to cię znajdę. Paula ma być szczęsliwa, ok?
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawiodłaś, mała! :D Ale mam nadzieję, że ten smutek Pauli już będzie powoli mijał i zacznie być w końcu tak szczerze i po prostu szczęśliwa. Oby. :)
    A Karol najlepszy na świecie tutaj, mimo, że jakoś nie przepadam za nim mega mocno. :D
    Ściskam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie wybaczmy, a już na pewno ja! Kurcze, tak okropnie szkoda mi Pauli z powodu tego jak cierpi, ale z drugiej strony nie powinna wciąż rozdrapywać ran. Powinna zacząć na nowo żyć, bez nieustannego wracania wspomnieniami do tego, który zadał jej tak wiele bólu. Jeśli wciąż będzie analizować to wszystko co się między nimi wydarzyło to nigdy nie stanie na nogi, nie ma szans. Już to pisałam, ale się powtórzę: przyjaciel taki jak Karol to absolutny skarb, takich ze świecą szukać. Szczęście, że Paula ma kogoś takiego jak on i że zawsze może na nim polegać, w końcu od czego są przyjaciele? Ona musi się w końcu pozbierać.


    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, ważne że rozdział jest :D
    Posiadanie przyjaciela w postaci mężczyzny jest o tyle dobre co i złe, jeśli zacznie się cokolwiek więcej niż przyjaźń czuć. Zakochanie się w przyjacielu/przyjaciółce może równocześnie przerodzić się w trwały związek lub zniszczyć całą znajomość. Przynajmniej w moim otoczeniu pojawiają się takie przypadki ;/
    Paula to wspaniała osoba, tak samo z resztą jak Karol. Myślę, że oni potrzebują siebie na wzajem, żeby być szczęśliwymi ludźmi, żeby być wyjątkowymi osobami.
    Kurcze sama nie wiem, co już myśleć na ten temat :(
    Na sam koniec pragnę cię przeprosić za swoją rzadką obecność na tym blogu :(
    Całuję :*
    Ps. Zapraszam serdecznie na epilog historii na http://swiatla-zaprowadza-cie-do-domu.blogspot.com/ oraz na jej kontynuację pokazaną w lekko zmienionej narracji :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie mi się to czytało, naprawdę. Nawet nie zauważyłam kiedy ten rozdział już dobiegł końca...
    Cóż, Paula mimo upadku zdobyła to, co chciała. Przede wszystkim posiadanie rodziny i przyjaciół, którzy zawsze będą przy niej, będą na miejscu porażki i otulą szerokim ramieniem w ramach pocieszenia. Kolejny raz nie zawiodła się na postawie Karola, który po raz setny okazał jej wsparcie. A teraz jest jej ono bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej.

    OdpowiedzUsuń