Zawsze lubiłam pakowanie, rozmyślałam wtedy co wziąć, a co zostawić, co mi się przyda, a co nie. Wyobrażałam sobie, co będę robić w danym miejscu, było to takie intrygujące.
Najbardziej uwielbiałam pakować się przed wyjazdem z tobą. Wiedziałeś o tym i to wykorzystywałeś. Kiedy ty leniłeś się przed telewizorem, ja układałam nasze rzeczy w walizce.
I dlatego teraz nienawidzę tej czynności, nawet tutaj dostrzegam ciebie. Szybko wrzucam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy, większość jest jak zwykle sportowych. No cóż, nie jadę tam dla wypoczynku tylko po to, żeby "wrócić z medalem". Jest mi coraz ciężej, każdy czegoś ode mnie wymaga, każdy liczy na to, że go nie zawiodę, a ja mam ochotę właśnie to zrobić. Pokazać wszystkim, że mam uczucia, które wypełzają ze mnie tylko i wyłącznie w moim mieszkaniu, że liczę się ja, a nie oni..
Już nie staram się nie płakać, nie staram się maskować podpuchniętych oczu.
Ponoszą mnie emocje, których nie ograniczam. Po co mam zaciskać pięści i krzyczeć, aż zacznie mnie boleć głowa, gdy mogę tak po prostu płakać. Efekt będzie ten sam.
Rozpacz i tęsknota za tobą, która rozdziera moje serce i umysł.
Zamykam walizkę i ustawiam ją w przedpokoju. Jest już dosyć późno, ale i tak nie mam zamiaru spać, dobrze wiem, że ukochany sen nie przyjdzie, tak samo jak nie przyjdziesz ty.
Nie zdaję sobie sprawy, że jutro o tej porze będzie już po moim półfinale. Nie ekscytuję się tym jak kiedyś, nie boję się, nie czuję tego.
Już nie staram się nie płakać, nie staram się maskować podpuchniętych oczu.
Ponoszą mnie emocje, których nie ograniczam. Po co mam zaciskać pięści i krzyczeć, aż zacznie mnie boleć głowa, gdy mogę tak po prostu płakać. Efekt będzie ten sam.
Rozpacz i tęsknota za tobą, która rozdziera moje serce i umysł.
Zamykam walizkę i ustawiam ją w przedpokoju. Jest już dosyć późno, ale i tak nie mam zamiaru spać, dobrze wiem, że ukochany sen nie przyjdzie, tak samo jak nie przyjdziesz ty.
Nie zdaję sobie sprawy, że jutro o tej porze będzie już po moim półfinale. Nie ekscytuję się tym jak kiedyś, nie boję się, nie czuję tego.
Ze zrezygnowaniem wracam do salonu i rozglądam się po idealnie czystym pomieszczeniu, z moich ust wydobywa się bliżej nieznana mi melodia. Powoli zataczam krąg, z każdym ruchem widzę inną sytuację z naszego życia, które już nie powróci. Widzę cię śmiejącego się po wygranym meczu, widzę jak stajesz w progu z rozłożonymi rękami po zbyt długiej nieobecności, widzę jak śmiejesz się razem ze mną przeglądając nasze stare niepotrzebne śmieci, widzę jak uśmiechasz się do mnie każdego poranka i czuję twoje wargi na swoim czole, jak każdego wieczora, gdy zasypiałam w twoich ramionach.
Podchodzę do balkonowy drzwi i delikatnie je otwieram. Zawsze kazałeś mi być delikatną, taką uwielbiałeś mnie najbardziej. Przez niewielką szczelinę wdziera się zimny wiatr i uderza prosto w moją twarz. Zdejmuję skarpety ze stóp i układam je w kącie przy wyjściu. Wkładam twoją bluzę, która towarzyszy mi w niemal każdym momencie mojego życia i wychodzę na wolną przestrzeń. Podchodzę do barierki, głęboko oddycham, spoglądam w dół.
Bełchatów, moje miasto, to w nim żyłam. Kochałam je i kocham nadal, wiem, że jest to moje miejsce, mój azyl. Za nic w świecie nie chciałabym go zamienić, na cokolwiek innego. Nie interesują mnie wielkie i ciepłe wyspy, niewiarygodnie ogromne apartamenty. Moje niewielkie mieszkanko i moje wspomnienia, mój blok, mój klub i moje miasto. To wszystko jest moje i nie chcę tego stracić.
Powinnam podziękować Karolowi, że przyciągnął mnie tu wraz ze sobą w dwutysięcznym dziesiątym roku. On poszedł do swojej drużyny, lecz pokazał tutejszym trenerom mnie. Młodą dziewczynę z dużymi możliwościami i wieloma perspektywami na przyszłość. Wyłapali mnie od razu, pierwsza oferta może nie była rewelacyjna, ale bałam się kolejnej rozłąki z przyjacielem, który robił dla mnie co tylko mógł. Był, także moim przyjacielem, któremu zawdzięczam prawie wszystkie chwile mojego życia, a szczególnie ciebie. Karol jest osobą, która nigdy się nie zmienia i nie zmieni, to jest niemożliwością, żeby zauważyć u niego taką cechę, jakiej wcześniej nie posiadał. Jest zdecydowanie stanowczy, dziecinny, nieodpowiedzialny, leniwy i zarazem uparty. Przede wszystkim cenię w nim to, że za swoimi bliskimi skoczyłby w ogień, również za mną. Przecież był przy mnie zawsze. To z nim bawiłam się jako dziecko, to on pomagał mi kiedy byłam w pierwszej klasie w szkole podstawowej i gubiłam się w ogromnym budynku, to mnie zabrał na swój pierwszy trening, jak i mecz. Sprawił, że pokochałam siatkówkę i tenisa całym swoim sercem. Chodził ze mną po drzewach i spędzał każdą wolną chwilę, tą dobrą, jak i tą złą. Karol i ja jesteśmy przyjaciółmi, których nikt nie jest w stanie rozdzielić. Moje pierwsze wspomnienie wiąże się właśnie z nim, z tym jak się poznaliśmy. Uśmiecham się na samo przypomnienie.
Jako trzylatka bawiłam się w piaskownicy, moja mama rozmawiała gdzieś dalej z panią Kłos, której syn, o rok ode mnie starszy i już wtedy dużo większy, zabrał mi moją czerwoną łopatkę. Bez wahania do niego podeszłam i wyrwałam mu z zabawkę, po czym uderzyłam go nią po głowie.
-To moje!-krzyknęłam, widziałam jak robi mu się przykro, lecz nikomu tego nie mówi. Po prostu zagryzł zęby, jak zawsze. Następnego dnia stał w przeciwnym kącie piaskownicy i obserwował mnie, a ja jego. Siedzieliśmy w dwóch przeciwnych rogach przez kilka godzin uważając się za wrogów. Ja dlatego, że mi zabrał łopatkę, a on dlatego, że go nią uderzyłam. Kolejnego dnia przysuwał się bliżej mnie, a ja bliżej niego, aż wreszcie zaczął ze mną rozmawiać. Od tamtej pory staliśmy się nierozłączni, chociaż nigdy nie przeprosiłam go za to uderzenie.
Powoli odpalam papierosa i zaciągam się nim, jak bardzo chciałabym powrócić do tamtej chwili.
Wyciągam telefon i wybieram numer przyjaciela.
-Paula. Stało się coś?-słyszę zaspany, ale i przejęty głos siatkarza.
-Nie, nic. Po prostu tak dzwonię-uśmiecham się pod nosem i czuję łzę staczającą się powoli po moim policzku.
-Tak po prostu dzwonisz w środku nocy. Mam przyjechać?-pyta jak najbardziej poważnie.
-Nie, chcę ci tylko powiedzieć, że przepraszam za to, że cie uderzyłam jak byliśmy dziećmi, no wtedy w piaskownicy-wyduszam z siebie i słyszę jego śmiech.
-Zdradzić ci sekret, mała?-nie czeka na moją odpowiedź. Dobrze wie, że nie znoszę odpowiadać na banalne pytania-To nie była twoja łopatka. Mieliśmy takie same, zabrałaś mi moją i mnie ją uderzyłaś-śmiejemy się już razem i tyle nam wystarcza. Rozłączam się i dopalam papierosa, po czym opuszczam balkon. Udaję się w kierunku ukochanej kanapy i wyjmuję album spod poduszki. Przerzucam znane mi strony i po raz kolejny przypominam sobie naszą wspólną historię, coś co budowaliśmy przez kilka wspólnych lat. Nie był to pusty związek na chwile, był przepełniony emocjami, zarówno ty i ja liczyliśmy na coś więcej. Kochaliśmy się i oboje nie chcieliśmy niczego innego. Dlatego przyjechałeś w tym ostatnim sezonie, do mnie, do Bełchatowa, a teraz być może odejdziesz.
Moją uwagę przykuwa kolejna fotografia. Nie mam pojęcia kto ją zrobił i kiedy, nigdy w życiu jej nie widziałam. Leżę z zamkniętymi oczami, a ty zaraz za mną. Twoja twarz idealnie wpasowuje się w moją szyję. Pamiętam, gdy mówiłeś, że jest ona miększa niż poduszka i tak właśnie było tutaj.
Czasami żałuję, że nie usłyszę tego nigdy więcej, że nie będę narzekać pod twoim ciężarem każdego poranka, że już nigdy więcej tak się nie obudzę.
Dźwięk wiadomości wyrywa mnie z transu. Wyciągam telefon z kieszeni i czekam na kolejną informację od trenera, lecz jej nie znajduję. Zamiast tego widzę całkiem obcy mi numer i tekst:
Nie pal. Nie niszcz sobie zdrowia i życia.
Nie jestem w stanie wyrazić swojego zaskoczenia.
Podchodzę do balkonowy drzwi i delikatnie je otwieram. Zawsze kazałeś mi być delikatną, taką uwielbiałeś mnie najbardziej. Przez niewielką szczelinę wdziera się zimny wiatr i uderza prosto w moją twarz. Zdejmuję skarpety ze stóp i układam je w kącie przy wyjściu. Wkładam twoją bluzę, która towarzyszy mi w niemal każdym momencie mojego życia i wychodzę na wolną przestrzeń. Podchodzę do barierki, głęboko oddycham, spoglądam w dół.
Bełchatów, moje miasto, to w nim żyłam. Kochałam je i kocham nadal, wiem, że jest to moje miejsce, mój azyl. Za nic w świecie nie chciałabym go zamienić, na cokolwiek innego. Nie interesują mnie wielkie i ciepłe wyspy, niewiarygodnie ogromne apartamenty. Moje niewielkie mieszkanko i moje wspomnienia, mój blok, mój klub i moje miasto. To wszystko jest moje i nie chcę tego stracić.
Powinnam podziękować Karolowi, że przyciągnął mnie tu wraz ze sobą w dwutysięcznym dziesiątym roku. On poszedł do swojej drużyny, lecz pokazał tutejszym trenerom mnie. Młodą dziewczynę z dużymi możliwościami i wieloma perspektywami na przyszłość. Wyłapali mnie od razu, pierwsza oferta może nie była rewelacyjna, ale bałam się kolejnej rozłąki z przyjacielem, który robił dla mnie co tylko mógł. Był, także moim przyjacielem, któremu zawdzięczam prawie wszystkie chwile mojego życia, a szczególnie ciebie. Karol jest osobą, która nigdy się nie zmienia i nie zmieni, to jest niemożliwością, żeby zauważyć u niego taką cechę, jakiej wcześniej nie posiadał. Jest zdecydowanie stanowczy, dziecinny, nieodpowiedzialny, leniwy i zarazem uparty. Przede wszystkim cenię w nim to, że za swoimi bliskimi skoczyłby w ogień, również za mną. Przecież był przy mnie zawsze. To z nim bawiłam się jako dziecko, to on pomagał mi kiedy byłam w pierwszej klasie w szkole podstawowej i gubiłam się w ogromnym budynku, to mnie zabrał na swój pierwszy trening, jak i mecz. Sprawił, że pokochałam siatkówkę i tenisa całym swoim sercem. Chodził ze mną po drzewach i spędzał każdą wolną chwilę, tą dobrą, jak i tą złą. Karol i ja jesteśmy przyjaciółmi, których nikt nie jest w stanie rozdzielić. Moje pierwsze wspomnienie wiąże się właśnie z nim, z tym jak się poznaliśmy. Uśmiecham się na samo przypomnienie.
Jako trzylatka bawiłam się w piaskownicy, moja mama rozmawiała gdzieś dalej z panią Kłos, której syn, o rok ode mnie starszy i już wtedy dużo większy, zabrał mi moją czerwoną łopatkę. Bez wahania do niego podeszłam i wyrwałam mu z zabawkę, po czym uderzyłam go nią po głowie.
-To moje!-krzyknęłam, widziałam jak robi mu się przykro, lecz nikomu tego nie mówi. Po prostu zagryzł zęby, jak zawsze. Następnego dnia stał w przeciwnym kącie piaskownicy i obserwował mnie, a ja jego. Siedzieliśmy w dwóch przeciwnych rogach przez kilka godzin uważając się za wrogów. Ja dlatego, że mi zabrał łopatkę, a on dlatego, że go nią uderzyłam. Kolejnego dnia przysuwał się bliżej mnie, a ja bliżej niego, aż wreszcie zaczął ze mną rozmawiać. Od tamtej pory staliśmy się nierozłączni, chociaż nigdy nie przeprosiłam go za to uderzenie.
Powoli odpalam papierosa i zaciągam się nim, jak bardzo chciałabym powrócić do tamtej chwili.
Wyciągam telefon i wybieram numer przyjaciela.
-Paula. Stało się coś?-słyszę zaspany, ale i przejęty głos siatkarza.
-Nie, nic. Po prostu tak dzwonię-uśmiecham się pod nosem i czuję łzę staczającą się powoli po moim policzku.
-Tak po prostu dzwonisz w środku nocy. Mam przyjechać?-pyta jak najbardziej poważnie.
-Nie, chcę ci tylko powiedzieć, że przepraszam za to, że cie uderzyłam jak byliśmy dziećmi, no wtedy w piaskownicy-wyduszam z siebie i słyszę jego śmiech.
-Zdradzić ci sekret, mała?-nie czeka na moją odpowiedź. Dobrze wie, że nie znoszę odpowiadać na banalne pytania-To nie była twoja łopatka. Mieliśmy takie same, zabrałaś mi moją i mnie ją uderzyłaś-śmiejemy się już razem i tyle nam wystarcza. Rozłączam się i dopalam papierosa, po czym opuszczam balkon. Udaję się w kierunku ukochanej kanapy i wyjmuję album spod poduszki. Przerzucam znane mi strony i po raz kolejny przypominam sobie naszą wspólną historię, coś co budowaliśmy przez kilka wspólnych lat. Nie był to pusty związek na chwile, był przepełniony emocjami, zarówno ty i ja liczyliśmy na coś więcej. Kochaliśmy się i oboje nie chcieliśmy niczego innego. Dlatego przyjechałeś w tym ostatnim sezonie, do mnie, do Bełchatowa, a teraz być może odejdziesz.
Moją uwagę przykuwa kolejna fotografia. Nie mam pojęcia kto ją zrobił i kiedy, nigdy w życiu jej nie widziałam. Leżę z zamkniętymi oczami, a ty zaraz za mną. Twoja twarz idealnie wpasowuje się w moją szyję. Pamiętam, gdy mówiłeś, że jest ona miększa niż poduszka i tak właśnie było tutaj.
Czasami żałuję, że nie usłyszę tego nigdy więcej, że nie będę narzekać pod twoim ciężarem każdego poranka, że już nigdy więcej tak się nie obudzę.
Dźwięk wiadomości wyrywa mnie z transu. Wyciągam telefon z kieszeni i czekam na kolejną informację od trenera, lecz jej nie znajduję. Zamiast tego widzę całkiem obcy mi numer i tekst:
Nie pal. Nie niszcz sobie zdrowia i życia.
Nie jestem w stanie wyrazić swojego zaskoczenia.
***
Wreszcie pojawiam się po miesiącu.
Chciałabym Was bardzo przeprosić za tą nieobecność, ale wakacyjna praca, potem drobne problemy osobiste i tak się nazbierało.
Nareszcie jestem i będę.
Jeszcze raz was bardzo przepraszam i zostawiam wam kolejną fotografię, jeśli ktoś w ogóle za tym tęsknił .
Wreszcie pojawiam się po miesiącu.
Chciałabym Was bardzo przeprosić za tą nieobecność, ale wakacyjna praca, potem drobne problemy osobiste i tak się nazbierało.
Nareszcie jestem i będę.
Jeszcze raz was bardzo przepraszam i zostawiam wam kolejną fotografię
Vein.
pierwszaaa!
OdpowiedzUsuńJak zwykle spóźniona gabi .-.
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki cudowny, aż nie mam słów, żeby go opisać! Przyjaźń Pauli z Karollo jest niesamowita. Karol jest niesamowity. Cieszę się, że Paula ma kogoś takiego. Że nie jest sama w tych trudnych chwilach. A liczę na to, że w końcu znajdzie powody, żeby się uśmiechać i następny telefon do Karola w środku nocy, wykona z zaproszeniem na ślub.
P.S JA TĘSKNIŁAM <3
Całuję :*
TĘSKNIŁAM! I TO BARDZO! Ten rozdział jest taki jdsviadsfvjnidfv że nie wiem jak to mam wyrazić :D chce jak najszybciej następny!
OdpowiedzUsuńTaki przyjaciel, jakim jest Karol to istny skarb, takich tylko ze świecą szukać. Dobrze, że Paula ma na kogo liczyć w trudnych chwilach. Generalnie uwielbiam postać Karola w opowiadaniach jak i w rzeczywistości, tak i tutaj jest świetny. Wracając do tematu. Paula już za dużo się wycierpiała, nie zasłużyła sobie na taki udręki jaki niewątpliwe przechodzi. Pora żeby wreszcie wyjść ze stadium bólu i rozpaczy i coś mi się wydaje, że takim krokiem będzie ten sms, a raczej jego tajemniczy nadawca, którym wydaje mi się, że jest pan, przez którego tak cierpi ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥