czwartek, 7 sierpnia 2014

Fotografia czwarta.

Opatulona kocem leżę pośród ciemności salonu. Niewielka latarnia nadaremno stara się przedostać przez śliski materiał firanek. Jest mi okropnie zimno, mimo że mamy początek maja. Nie jestem w stanie nic zrobić. Pozostaje mi leżeć, zamknąć oczy i odpłynąć, lecz sen nie nadchodzi. Z moich oczu wydobywają się łzy, których nie chcę, których tak samo nienawidzę jak wszystkiego wokół. Rozpadam się, ginę, jestem tylko drobnymi cząsteczkami posklejanymi cienką taśmą. Nic, ani nikt mnie nie trzyma. 
Już nie staram się o tobie zapomnieć. Nie wyrzucam twojego widoku z mojej głowy. Nie krzyczę, nie piszczę, to nic nie daje. Po prostu leżę i płaczę tęskniąc za tobą. Tęskniąc tak cholernie, że zapominam jak się nazywam.
Chciałabym cię pocałować, przytulić się do ciebie i najzwyczajniej na świecie przy tobie być.
Mogłabym siedzieć i dokładnie ci się przyglądać, oddałabym wszystko żebyś tu tylko był.
Ale przecież nie warto wierzyć w cuda, one nie istnieją, sam mi to kiedyś powiedziałeś. Powiedziałeś, że człowiek, który w nie wierzy jest idiotą. Jak bardzo chciałabym tego nie usłyszeć.
Potwierdziłeś, że nadzieja jest matką głupich, chciałabym przestać w to wierzyć.
W skupianiu się na moich myślach przeszkadza mi dźwięk dzwonka do drzwi. Nie mam pojęcia kogo mogę zastać za drzwiami o drugiej czterdzieści siedem. Ignoruję tą osobę i szybko przymykam oczy, jakbym zaraz miała mi zarzucić, że nie śpię. I to się właśnie dzieje.
-Paula, otwórz mi te jebane drzwi i tak wiem, że nie śpisz-słyszę charakterystyczny głęboki głos swojej starszej siostry. Żałuję, że nie twój, już go prawie nie pamiętam. Rozlega się w mojej głowie, ale wydaje mi się obcy i daleki.
-Śpię-odpowiadam z niechęcią przechodząc przez korytarz. Ocieram oczy i spoglądam w świeżo zakupione lustro. Przeczesują włosy tak, by wyglądały odpowiednio jak na tą porę. I dopiero wpuszczam Dominikę do środka.-Coś się stało, że przyjechałaś do Bełchatowa?
-Czego mi od pięciu miesięcy nie powiedziałaś, że nie jesteście już parą do cholery?
-Karol do ciebie zadzwonił?- pytam bez przekonania, to oczywiste. Kiwa twierdząco głową, znam swojego przyjaciela jak nikt inny. Czekam tylko aż blondynka powie mi: "A nie mówiłam?", lecz to nie nadchodzi. Płaczę jak wtedy, gdy mając sześć lat wyrzuciłam swoją ukochaną lalkę do śmieci, tylko po to by zaimponować Kłosowi, a ona tuli mnie dokładnie tak samo jak te kilkanaście lat temu.
-Cichutko. Paula proszę cię, nie płacz. Nie warto. Nienawidzę gdy płaczesz-wtulam się w nią jeszcze mocniej, chociaż wiem jakie ma zdanie na ten temat.-Kupiłam po drodze czekoladę.
-W takim razie chyba pora ją zjeść-mówię delikatnie się uśmiechając i odwracając uwagę od drażniącego tematu. Kochałam słodycze i zarazem nienawidziłam, teraz nawet nie pamiętam ich smaku. Korzystając z chwili nieuwagi siostry chwytam paczkę papierosów i chowam ją do kieszeni bluzy ,oszczędzam sobie jeden wykład. Siadam w kuchni i wskazuję miejsce naprzeciwko siebie, które nie jest już puste. Słyszę dźwięk otwieranej czekolady orzechowej, a po chwili mój umysł wariuje. Ten zapach, zapach dzieciństwa, beztroskiego biegania po dworze i wspinania się na drzewa.
-Dlaczego zerwaliście?-pyta gdy przeżuwam kostkę ulubionego przysmaku, tym samym wyrywa mnie ze świata wspomnień. Wzruszam tylko ramionami, nie mam ochoty o tym rozmawiać.-O tak o, po dobrych trzech latach zrywacie? Wy? Nie widzący świata poza sobą? Tak z dnia na dzień kończycie swój związek?
-Mniej więcej-odpowiadam. W tym momencie ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję jest Dominika prawiąca mi kazania.
-Nie chce mi się w to wierzyć.
-Chyba nie masz innego wyjścia. Zmęczona?-pytam z idealnie fałszywym ziewnięciem, po czym wstaję od stołu.
-Nie pozbędziesz się mnie. Siadaj-rozkazuje, a mi nie zostaje nic innego jak wykonać jej polecenie.-Mów co się dzieje, tak naprawdę.
-Dominika, nie chcę o tym rozmawiać, dobrze? To dla mnie zbyt trudne. No zostawił mnie, tyle.
-Nie Paula, nie dobrze. Cholera powiedz mi całą prawdę, nie zachowuj się jak durna nastolatka.
-Ja się zachowuję jak durna nastolatka? Popatrz na siebie i na to co robisz-denerwuję się.-Nie masz prawa mnie oceniać, skoro nie potrafisz sama ułożyć sobie życia-krzyczę choć wiem, że nie powinnam. Ona chce dla mnie dobrze, ale i tak wiem jak to się skończy. -Dobra jak chcesz. To w takim razie może powinnaś o nim zapomnieć i zacząć żyć? -pyta, a ja jestem bliska załamania, z moich oczu powoli wypływają łzy. -Zapomnieć?! Dziewczyno, planowałam z nim swoje życie, a ty karzesz mi zapomnieć?-Drę się, zapewne budząc wszystkie osoby w bloku. -Gdybyś miała z nim spędzić życie, to nie siedziałabyś teraz tak bardzo zrozpaczona. Zrozum, on nie był dla ciebie.-nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Mam ochotę uderzyć ją w twarz i wyrzucić z mieszkania, lecz z cudem się powstrzymuję.
-Jak możesz-chrypię i ocieram mokre policzki dłonią-W takim razie dla kogo był? Dla tej rudej szmaty?
-Wiesz co ci powiem?
-Kolejny wykład o tym co sądzisz na temat związków?-potwierdza skinieniem głowy. Opieram swoje łokcie o blat i chowam twarz w dłonie. Znam to już na pamięć, dobrze wiem co usłyszę i wiem, że nie dam rady się powstrzymać.
-Nigdy nie sądziłam, że prawdziwa miłość istnieje. A dlaczego? Bo faceci są ogromnymi świniami i potworami. Pierwszy raz przekonałam się o tym jak miałam siedem lat, a ty zaledwie trzy. Opuścił nas ojciec, zostawił zrozpaczoną mamę z dwójką małych bachorów. Sama wiesz, że nie pojawił się nigdy więcej, nie zadzwonił, nie napisał. Znienawidziłam go i dalej go nienawidzę.
-Po cholerę mi o tym mówisz, skoro dobrze o tym wiem-wybucham, wstaję od stołu i krzyczę.-Myślisz, że mnie to nie bolało, że nie widziałam i nie widzę jak jestem w domu, że mama płacze każdej nocy w kuchni? Nie rozumiem dlaczego wyciągasz to akurat teraz-staram się opuścić pomieszczenie, ale powstrzymuje mnie kolejny raz. Nie mam pojęcia do czego dąży, ale nie chcę jej słuchać. Mogła tu nie przyjeżdżać, zostawić mnie w spokoju. Czy nie tego chcę? Chcę wreszcie spokoju w moim życiu.
-Wiesz, bo przez naszego pana idiotę znienawidziłam wszystkich facetów. Gdy przyjechałaś do Warszawy, weszłaś do domu i przedstawiłaś nam swojego chłopaka, to byłam w niemałym szoku. Bałam się o ciebie tak cholernie, że gdy poszłaś do łazienki zawołałam go i powiedziałam mu, że jeśli cię skrzywdzi, to mu jaja powyrywam.
-Czego mi o tym nie powiedziałaś?-płaczę. Nikt nigdy mi o tym nie wspominał, przecież zawsze mieliście dobry kontakt. Nie odezwałeś się ani słowem.
-Cicho, czekaj do końca. Ale potem z każdym kolejnym razem gdy wpadaliście do naszego domu moje stosunki do niego się zmieniały. Powoli zaczynałam wierzyć, że prawdziwa miłość istnieje. Oczywiste jest to, że dalej bawiłam się tymi idiotami, ale wy byliście tacy uroczy, tacy zakochani. Widać było w jego oczach i w tym jak cię traktował, że jesteś jego kobietą. Wy zaczynaliście zmieniać mnie.-czuję jak po moim policzku spływają miliardy słonych kropli. Trzęsę się. Jak to możliwe? Jednak nie okazałeś się tym facetem o którym właśnie mówi moja siostra.
-Ale widzisz nie jestem jego kobietą-szepcę, lecz to nie unika uwadze blondynki.
-Paula, spójrz na mnie. On okazał się takim samym skurwysynem.
-Nie masz prawa tak o nim mówić!-krzyczę i uderzam ją w policzek, a potem wybiegam. Zamykam z trzaskiem drzwi od sypialni i rzucam się z krzykiem na łóżko. Nikt nie może tak o tobie mówić, nikt. Nie ważne co by się stało. Zostawiłeś mnie, zraniłeś, ale ja cię nie zatrzymywałam, chociaż chciałam to zrobić. Pozwoliłam ci odejść, to mnie tutaj można wyzywać, bo zrobiłam największy błąd w swoim życiu. Błąd, którego już nie cofnę.
Wyciągam podarty album spod poduszki i przerzucam strony, a raczej jedną stronę. Mam ochotę zacząć piszczeć. Na fotografii jestem ja, uśmiechnięta brunetka siedząca na kolorowym kocu pośród drzew. Nasza polana, nasze ciche i spokojne miejsce, nasze schronienie i ucieczka od codziennego życia. Już nigdy tam nie pójdziemy razem i wątpię w to, że ja sama tam kiedyś zawitam. Być może będziesz zabierać tam inne dziewczyny. Rób co chcesz, nie będę ci w tym przeszkadzać. To miejsce już i tak uznałeś za puste. Mnie uznałeś za pustą.
Płaczę, co chwilę ocieram swoją twarz ramieniem. Podnoszę głowę i widzę blondynkę opartą o framugę drzwi. Podchodzi do mnie i obejmuje swoimi ramionami, bujamy się lekko w rytm niemej melodii, którą wyznacza. A być może to melodia moich łez.
-Dominika, ja go ciągle kocham.





***
Witam was, moje na wyprzedaży.
Szczerze to nie podoba mi się to.
Co ja bym zrobiła bez moich małych krzyczałek?
Zostawiam wam kolejną fotografię i do kiedyś tam.
A rozdział dedykuję Wave, chociaż miałam tego nie zrobić, za to imię siostry Pauli. 
Vein.


13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Miłość to chujowe uczucie. Faceci to dupki i nasz pan "nieznajomy" też był, a w sumie jest skończonym dupkiem, któremu z chęcią razem z Dominiką mogę jaja urwać. ale kobiety są głupie, bo się w tych dupkach zakochują. i cierpią.
      pozdrawiam Twoja krzykaczka <3

      Usuń
  2. Daja jak zwykle miejsce mi zajmuje, ech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula nie potrzebuje teraz swojej siostry. Paula potrzebuje ciepłych ramion swojego ukochanego. Ramion, w które mogłaby sie wtulic.
      Paula potrzebuje Karola, ktory pomoże jej się pozbierać i który pomoże jej wrócić do miłości jej życia.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. :( Moim zdaniem Paula bardzo potrzebuje Dominiki. Bohaterka przeżywa okropne chwile związane z rozstaniem, a jej siostra choć trochę może ją pocieszyć, sprawi że na chwilkę zapomni o tym debilu, który ją zostawił.
      Chociaż mogła już sobie darować, iż Paula i tym ''nieznajomym'' pokazali jej tą prawdziwą miłość. Jakbym była na miejscu Pauli jeszcze bardziej bym się załamała.
      Dzięki za dedykacje lamusie
      ps pisanie idzie ci coraz lepiej, zamień się!!!

      Usuń
  4. cudowny *.* naprawdę uwielbiam czytać twoje opowiadania i mam ogromną nadzieje, że będzie ich jak najwięcej ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wbrew temu co Paula powiedziała w tym momencie okropnie potrzebuje kogoś bliskiego obok. Cholernie cierpi, rozrywa ją od środka i myślę, że najlepszym sposobem na złagodzenie tego bólu w choć małym stopniu jest wygadanie się siostrze. Bo skoro według Dominiki byli niemal idealną parą, tym bardziej nie rozumiem co się między nimi wydarzyło. Ale przede wszystkim Paula potrzebuje jego. Swoją drogą ależ nas trzymasz w niepewności z tym bohaterem no! :P


    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego bólu po prostu nie da się zwalczyć. Paula potrzebuje Jego obecności. Żadne rozmowy nie pomogą jej zwalczyć tej rozpaczy. Jejku jak intrygujesz :)
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobno nawet jeśli się nienawidzi kogoś, kogo się kochało, to uczucie nigdy nie da o sobie zapomnieć i zawsze będzie się kochać taką osobę. To dziwny rodzaj miłości, a jednak myślę że występuje.
    Uważam, że tutaj tak właśnie jest, że Paula kocha jednocześnie nienawidzi.
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem krótko: genialne!
    Dominika pojawiła się w dobrym momencie, bo nie wiadomo jak zareagowałaby Paula na jej obecność w tej furii, która jeszcze jakiś czas temu jej towarzyszyła.
    Siostrzana miłość jest niezastąpiona, wiem o tym. Sama zwierzam się mojej siostrze z niektórych spraw, o których prawie nikomu poza nią nie mówię. I tylko z nią oglądam po nocach bajki, niczym desperatki. Brakuje nam tylko kilogramów czekolady dla lepszego efektu, ale obie jesteśmy na diecie, więc... :D
    Mam nadzieję, że właśnie siostra pomoże jej wrócić do normalnego życia.

    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń